Na wstępie należy zauważyć, że polski rynek usług prawnych należy do jednych z najbardziej liberalnych w Unii Europejskiej. Usługi prawne w Polsce może świadczyć każdy, nawet bez konieczności ukończenia studiów prawniczych, czy nawet bez wyższego wykształcenia.
Podstawą do świadczenie tego typu usług jest ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. Wiele osób korzysta z tej swobody i udziela porad prawnych, pisze pisma i opinie prawne, a nawet pisma procesowe w imieniu Klienta tj. są one podpisane nie przez faktycznego autora lecz przez Klienta.
Co więcej, osoby te występują nawet w postępowaniach sądowych jako pełnomocnicy, korzystając z przepisów, które zezwalają na udzielenie pełnomocnictwa w sprawach cywilnych podmiotom na podstawie stosunku stałego zlecenia prowadzenia zarządu sprawami majątkowymi (art. 87 kpc).
Nie można zatem uznać, że istnieje monopol prawniczych zawodów zaufania publicznego zarówno na płaszczyźnie pozasądowego jak i sądowego rynku pomocy prawnej.
Z kolei w większości państw Unii Europejskiej pomoc prawną mogą świadczyć wyłącznie adwokaci oraz doradcy podatkowi i patentowi skupieni w samorządach.
Uwolnienie rynku usług prawnych jednak nie takie dobre
Uwolnienie rynku usług prawnych nastąpiło ze szkodą interesu społeczeństwa. Należy bowiem zauważyć, że tylko prawnicy zrzeszeni w samorządach gwarantują zachowanie tajemnicy zawodowej. Posiadają oni bowiem zasady etyki oraz system dyscyplinarny. Klienci zatem nie muszą się obawiać, że ten sam prawnik będzie doradzać jednocześnie ich przeciwnikowi. Nikt jednak nie zakazuje takich praktyk magistrom prawa i innym tzw. doradcom prawnym. Ponadto prawnicy zrzeszeni w samorządach mają obowiązkowe ubezpieczenie OC.
Błąd prawnika może skończyć się przegranych procesem. Raz przegranego procesu nie można „poprawić”. Nie można powtórnie wnieść pozwu, gdyż istnieje powaga rzeczy osądzonej. W interesie społeczeństwa zatem leży, aby od osoby chcącej prowadzić zawiłe sprawy prawne wymagano określonego poziomu wiedzy.